Analiza tekstu Redaktora Bartosza Węglarczyka:
„Musi odejść”, „nie ma innego wyjścia”, „to skandal” – takie kategoryczne sądy coraz częściej pojawiają się w przestrzeni medialnej. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że autorami tych jednoznacznych wyroków są dziennikarze, którzy z definicji powinni zachować dystans i przedstawiać różne perspektywy. Tymczasem w pogoni za kliknięciami i uwagą czytelników, coraz częściej stają się sędziami w swojej własnej sprawie.
Najnowszym przykładem tego zjawiska jest seria publikacji dotyczących szefa ONZ Antonio Guterresa. Czytając niektóre teksty można odnieść wrażenie, że autorzy doskonale wiedzą, co dzieje się w głowie sekretarza generalnego, znają wszystkie kulisy jego decyzji i są absolutnie pewni swoich racji. Nie ma miejsca na niuanse, wątpliwości czy szerszy kontekst. Jest tylko czarno-białe postrzeganie rzeczywistości.
To symptom szerszego problemu – powstania kasty dziennikarzy-celebrytów, którzy z pozycji moralnych autorytetów ferują wyroki, nie ponosząc żadnej odpowiedzialności za swoje słowa. Ich opinie, często formułowane na gorąco i bez głębszej refleksji, stają się wyrocznią dla tysięcy czytelników. A przecież rzeczywistość, szczególnie w świecie dyplomacji i polityki międzynarodowej, rzadko bywa jednoznaczna.
Co ciekawe, ci sami dziennikarze, którzy tak chętnie piętnują brak transparentności u innych, sami niekoniecznie stosują się do standardów, których wymagają od swoich „oskarżonych”. Rzadko kiedy znajdziemy w ich tekstach próbę zrozumienia motywacji drugiej strony, przedstawienia alternatywnego punktu widzenia czy choćby zaznaczenia, że ich opinia to właśnie tylko opinia, a nie niepodważalny fakt.