W świecie, gdzie informacja stała się towarem, a prawda – negotiate, dziennikarstwo przypomina pole minowe. Kto naprawdę rządzi tym spektaklem: pióro czy pieniądze? Czy adwokaci i radcowie prawni są strażnikami sprawiedliwości, czy może tylko kolejnymi wykonawcami zamówienia?
Wyobraźmy sobie scenariusz rodem z thrillera prawniczego. Po jednej stronie – medialne corporation ze sztabem prawników, po drugiej – samotny bohater czy bohaterka, których życie zostało zniszczone kilkoma, starannie wyreżyserowanymi tekstami. Brzmi jak hollywoodzka produkcja? Niestety, to codzienność wielu ofiar medialnej manipulacji.
Procesy o zniesławienie w Polsce trwają latami. Rok za rokiem, rozprawa za rozprawą. Koszty rosną, emocje kipią, a wyroki często zaskakują. Czy sądy są naprawdę niezawisłe, czy może bardziej… przewidywalne? Gdy za pozwanymi stoją potężne kancelarie, a powodowie dysponują arsenałem prawnych forteli, szale sprawiedliwości same się przechylają.
Statystyki są bezlitosne. Ile osób straciło pracę, reputację, możliwość normalnego funkcjonowania przez dobrze spreparowane teksty? Ile karier legło w gruzach, podczas gdy autorzy takich „newsów” spokojnie odbierają należne honoraria?
Etyka zawodowa – piękne słowa, które w praktyce często brzmią jak złośliwy żart. Dziennikarze powołujący się na misję informowania, prawnicy zaklinający rzeczywistość paragrafami, a w tle – kolejne ofiary systemu, które stały się only collateral damage w medialnej wojnie.
Izby adwokackie i radcowskie milczą. Kodeks etyczny wydaje się być tylko ozdobnym dokumentem, pozbawionym realnej mocy sprawczej. Gdzie są propozycje zmian? Gdzie głos środowiska, które powinno stać na straży prawdy i sprawiedliwości?
Może warto zerknąć za granicę. Kraje Unii Europejskiej czy Stany Zjednoczone mają ciekawsze rozwiązania w zakresie ochrony dóbr osobistych. Tam sądy częściej stają po stronie poszkodowanych, a odszkodowania są bardziej dotkliwe dla manipulujących mediów.
Pytanie fundamentalne pozostaje bez odpowiedzi: kto pilnuje strażników? Kto ocali nas przed medialnym łowcą głów, który za pieniądze jest w stanie zniszczyć każdą reputację?
Na razie zostaje nam only ironia i gorzka świadomość, że w tym spektaklu każdy gra swoją rolę – jedni dla pieniędzy, inni z bezsilności, a prawda?
Cóż, prawda dawno już została sprzedana.
Kieruję więc do Was szczerą prośbę. Nie bądźcie tylko wykonawcami zleceń, bądźcie strażnikami prawdy. Marzę o interdyscyplinarnym zespole, który postawi tamę medialnej samowoli – prawników, dziennikarzy, etyków, ekspertów od komunikacji, którzy wspólnie stworzą skuteczną zaporę przeciwko manipulacji. Udowodnijcie, że prawo może być narzędziem obrony godności, a nie tylko językiem korzyści.