Gdy prawo staje się narzędziem wybrańców - Ewa Milewska Fundacja Polski Dom MediówW ostatnich tygodniach obserwujemy kolejny rozdział w amerykańskim dramacie polityczno-prawnym, który doskonale ilustruje fundamentalną wadę systemów sprawiedliwości zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w Polsce: selective justice, czyli wybiórcze stosowanie prawa.

Hunter Biden, syn ustępującego prezydenta Joe Bidena, otrzymał prezydenckie ułaskawienie tuż przed zakończeniem kadencji ojca. Zarzuty podatkowe i posiadania broni zostały umorzone, co wywołuje uzasadnione pytania o równość wobec prawa. Czy zwykły amerykański obywatel mógłby liczyć na podobne potraktowanie? Odpowiedź jest oczywista.

Polska scena polityczna nie pozostaje daleko w tyle. Mimo szeregu skandali korupcyjnych, głośnych afer i podejrzeń o nieprawidłowości, niewielu prominentnych polityków lub biznesmenów trafia za kratki. Przypadek Janusza Palikota to zaledwie kropla w morzu potencjalnych nadużyć.

Sytuacja międzynarodowa dostarcza kolejnych dowodów na cynizm globalnej polityki. Były sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg, sugeruje, by Ukraina – będąca ofiarą brutalnej agresji – rozważyła oddanie części swojego terytorium Rosji w zamian za pokój. To propozycja godna Machavelego, która całkowicie ignoruje prawo międzynarodowe i podeptanie suwerenności państwa.

Te przykłady obnażają fundamental truth: prawo często jest systemem, który chroni nie tyle sprawiedliwość, ile interesy elit politycznych i ekonomicznych. Czy to w Waszyngtonie, czy w Warszawie, mechanizmy są często podobne – różnią się jedynie szczegółami.

Wolność i sprawiedliwość przestają być wartościami absolutnymi, stając się towarem wymiennym, negocjowalnym, dostępnym tym, którzy dysponują odpowiednimi wpływami i kapitałem.

W obecnym systemie prawo to nie narzędzie sprawiedliwości, lecz instrument kontroli i przywileju.